Blondynka
szła polną drogą, brodząc w śniegu. Niebo pokrywały czarne kłębiące się chmury.
Dosłownie czarne, słońce nie miało szans, żeby się przez nie przebić. Kroczyła
wyprostowana z uniesioną głowa nie patrząc pod nogi ani na boki. Wokół niej
było cicho, aż za cicho. Żadnych odgłosów wiatru czy śniegu uginającego się pod
nią.
Zbliżała się do lasu. Wiedziała, że tam będzie
ciemno. Czarno jak w nocy, pomimo czwartej po południu.
Nie
chciała tam iść. Nie chciała w ogóle zbliżać się do tego miejsca. Czuła, że tam
nie będzie bezpiecznie. Czuła śmierć. Ból. Próbowała zawrócić. Próbowała, ale
coś jej nie pozwalało. Dziewczyna praktycznie nie znała tego miejsca, pierwszy
raz szła ta drogą i miała nadzieje, że więcej nie pójdzie. Chciała się
sprzeciwić swoim myślą. kłuciła się sama z sobą, bynajmniej tak się jej
wydawało.
Jakiś głos w głowie mówił jej aby szła dalej, by
wykonywała wszystkie jego polecenia. Ale Magda czuła strach, panicznie się bała
tego co ma robić. Krzyczała na siebie w myślach, że się boi, że nie chce tam
iść, ale głos jej kazał. A ona pomimo sprzeciwu szła. Nie miała władzy nad
nogami. Robiła wszystko co kazał jej głos w jej głowie, mimo, że nie chciała.
Weszła
w las i było tak jak myślała, ciemno jak w nocy. Nic nie widziała, ale nogi
niosły ja dalej. I o dziwo nie uderzyła w żadne drzewo.
Nagle się zatrzymała i
zaczęła widzieć. Z ostrością jakiej nigdy nie doznała. Stała na czymś w rodzaju
polany przykrytej baldachimem z koron wysokich drzew. Widziała zarys kory na
drzewach, nawet tych po drugiej stronie polany. Widziała dwa wielkie ptaki na
dwóch różnych roślinach. Widziała je pomimo ich czarnego ubarwienia na czarnym
tle gałęzi drzew na których siedziały. To było wspaniałe uczucie mieć taki
wzrok, ale zarazem przerażające.
- Posługujesz się dziewczyną? To śmieszne –
usłyszała w swoich uszach chrapliwy donośny głos, zdający dochodzić z każdego
zakątka polany.
Nagle
z drugiej strony za drzewa wyszła wysoka zakapturzona postać. Na sobie miała
długi za kostki purpurowy płaszcz z wielkim kapturem. Podniosła blade ręce, aby
go zdjąć. Magda ujrzała bladziutka twarz Agaty. Boże Agata! Dziewczyno uciekaj! Uciekaj! Krzyczała dopóki nie zdała sobie
sprawy, że nie wydaje z siebie żadnych odgłosów. Mogła tak tylko krzyczeć w
myślach. I krzyczała przerażona z nadzieją, że może jednak wyrwie się choć
jeden dźwięk.
- Widzę, że nie jesteś nic lepszy – powiedziała. Jej
głos był trochę zachrypnięty, ale przynajmniej normalny, a nie jak Agaty.
- Mylisz się. – powiedziała brunetka męskim głosem –
Ja pokazuje ci moją nową broń.
- Broń?
- Tak. Wiesz kim ona jest? – ale nie dała dokończyć
dziewczyna sama dokończyła a Magda już znała odpowiedź – Jest czarownicą.
Bardzo potężną. Obawiam się nawet, że bardziej niż ja. Ale skoro mam ją w
swojej drużynie nie mam się czym przejmować. A ty ciesz się tą swoją Łowczynią
póki możesz, bo jak z nią skończę, to nawet ty jej nie rozpoznasz! – zaśmiała
się a głos rozchodził się po całej dolinie.
- Wiesz, nie jesteś zbyt skromny. A to bardzo nie
ładnie.– mówiła blondynka – Ta dziewczyna potrafi więcej niż ci się wydaje, a
to wszystko przez ciebie. – dodała po chwili.
- Więc to prawda co mówią inne wampiry? –
zapytał męski głos dochodzący z ust ciemnowłosej.
-Hymm… a nawet jeśli? Może cie zniszczyć twoją mocą. Wystarczy, że ja w sobie odnajdzie. A uwierz mi, że jest na dobrej drodze. Teraz się boisz?
-Ja? Blondasku, ja?
- Coś widzę, że ta rozmowa nie ma sensu.
Magda
odwróciła się i wyszła z polany. Szła pomimo, że traciła przytomność. Już nie
dawała rady, a szła dalej.
Nie
będziesz pamiętać nic oprócz Agaty. Usłyszała w swojej
głowie.
Ale ja chce pamiętać. Sprzeczała się sama z sobą,
bynajmniej tak myślała.
Nie
będziesz. Zapamiętasz tylko, że Agata jest strasznie potężną czarownicą.
Nie! Chce pa…
Ale
nie będziesz!
Nawet
nie wie kiedy, ale znalazła się swoim pokoju. Coś kazało jej usiąść.
Poczuła się
wolna, pusta, a zarazem pełna w środku. Padła na poduszki.
Ania
otworzyła powieki. Stała nad nią jej mama z telefonem przy uchu.
Dziewczyna usiadła szybko. Jej rodzicielka
rozłączyła połączenie i przytuliła swoją córkę.
- Wszystko w porządku?
- Tak, jest dobrze. Po prostu zasnęłam.
- Zemdlałaś, a nie zasnęłaś! – krzyknęła Iza stojąca
za jej matką.
- Ale już jest dobrze.
- To na pewno od tego, że nie zjadłaś śniadania, a
zupy też tyle co kot napłakał – wołała pani Irwin.
- Tak, chyba masz racje. – kobieta spojrzała na
córkę zdziwiona. Pierwszy raz przyznała jej racje w kwestii jedzenia.
- To ja pójdę zrobić gofry – wstała i wyszła.
Iza spojrzała pytająco na dziewczynę. Do
pokoju weszła również Martyna. stały i patrzały na Anie podejrzliwie.
- Wiem co wydarzyło się u ciebie w domu, Iza.
Przedstawiam kolejny rozdział :) Zdecydowanie nie należy do najlepszych, ale taki zły też chyba nie jest ( bynajmniej według mnie, oceńcie sami:D) Ten jest krótki, ale możecie być pewni, że w następnym dużo się dzieje *.*
Przedstawiam kolejny rozdział :) Zdecydowanie nie należy do najlepszych, ale taki zły też chyba nie jest ( bynajmniej według mnie, oceńcie sami:D) Ten jest krótki, ale możecie być pewni, że w następnym dużo się dzieje *.*
Ania powiedz, że nic złego się nie stanie w następnym rozdziale :c
OdpowiedzUsuńBiedna Madzia a Damian to zły, bardzo zły koleś, chociaż Klaus jeszcze bardziej.
Ale tak ogółem to świetny rozdział, teraz czekam na następny <3
Agata
W sumie to będzie złe, ale ty się ucieszysz :)
UsuńDomyślasz się? O.o
Pomyliło mi się z tym na dole :(
UsuńAle naprawdę nie mam pojęcia co się wydarzy
Agata
No i ma rozdział!! :) Faktycznie krótki, ale ciekawy.
OdpowiedzUsuńDużo, dużo weny życzę ;)
Fajny rozdział :) Chyba przestaje lubić Damiana, pomimo, że Ania go kocha... :/ Bydlak, po prostu bydlak.
OdpowiedzUsuńDo zobaczenie w kolejnym (długim) rozdziale :)
Nieee... Co wykombinowałaś?
OdpowiedzUsuńBo, aż się boję :/
Ej, ja nie chcę być wykorzystywana przez jakiegoś kolesia do jego niecnych planów!
OdpowiedzUsuńI Jezuu, co ty żeś znowu wymyśliła?
To będzie złe, ale Agata się ucieszy? No nie wiem, nie wiem...
Rozdział, mimo że króciutki, to bardzo ciekawy :)
Pozdrawiam i czekam na następny xx