sobota, 10 maja 2014

Rozdział X



            Rumun dotarł do niej pierwszy, złapał za nadgarstki i mocno do siebie przyciągnął. Wtedy Ania kopnęła go z całej siły w genitalia. On zgiął się z bólu. A dziewczyna oczywiście to wykorzystała. Złapała chłopaka za tłuste dugę włosy i kopnęła go w twarz z kolana. Upadł. Stopa na ułamek sekundy zatrzymał się widząc swojego kolegę leżącego bez przytomności na śniegu z zakrwawionym nosem. W końcu się otrząsnął i ruszył na brunetkę. Ta również do niego podeszła i zanim zorientował się co się dzieje jego głowę przeszył straszny ból. Prawy sierpowy dziewczyny był naprawdę mocny. Pod wpływem pulsującego bólu Mateusz cofnął się i lekko ugiął. Ania podskoczyła, zrobiła obrót w powietrzu i uderzył nogą w niekrwawiący profil chłopaka. I ten goryl pod wpływem ciosów zemdlał. Dziewczyna rozejrzała się czy czasem nikt tego nie widział i na szczęście oprócz jednego wielkiego ptaka nikogo nie zauważyła. Zostawiła Rumuna i Stopę mając nadzieje, że brak przytomności długo nie potrwa i zaczęła biec do domu.
            Otworzyła drzwi i prawię się przewróciła. Jej nogi obejmował Kamil.
– Cemu tak dlugo cię nie było? – spytał.
– Zaraz ci powiem tylko zamkną drzwi – powiedziała z uśmiechem. Kiedy ją puścił szybko się odwróciła i zamknęła dębowe drzwi – Byłam z kolegą w kinie – odpowiedziała na zadane prędzej pytanie.
– Dlugo byłaś i nie miałem co lobić – powiedział urażony.
– Przepraszam. – rzekła biorąc go na ręce i całując.
            Zaniosła brata do salonu i poszła się rozebrać. Zdejmując szal oświeciło ją, nie wzięła swojego plecaka z samochodu Damiana. Zaczęła obmacywać swoje uda i pupę szukając telefonu, żeby zadzwonić do blondyna. Już zaczęła się obawiać, że zgubiła go kiedy „dawała nauczkę” dwóm Mateuszą ale przypomniała sobie, że po teatrze wkładała go do plecaka. Co za pech! Poszła do kuchni, żeby przywitać się z mamą, ale przy okazji zwędziła ze stołu kawałek marchewki i czekoladę. Wspięła się schodami na piętro i weszła do swojego pokoju. Głośno ugryzła marchewkę i ostrożnie zamknęła drzwi. Wzięła drugi gryz zapalając światło. Zaczęła się dusić, próbowała wypluć kawałek marchewki którym się zadławiła się na widok przystojnego niebieskookiego blondyna siedzącego na łóżku. Uśmiechnął się do niej uwodzicielsko. Dziewczyna z trudem przełykając pomarańczowe warzywo otworzyła usta, ale chłopak ją uprzedził wskazując krzesło koło biurka na którym leżał czerwony plecak adidasa.
 – Przyniosłem ci plecak zapomniałaś wziąć z samochodu. A swoją drogą miłe przywitanie – uniósł kąciki ust.
– Dziękuję, ale… oh proszę powiedz, że mama cie tu przyprowadziła.
– Mogę to powiedzieć jeśli chcesz, ale prawdą jest, że wszedłem przez okno.
 – No pięknie – wyrwało się dziewczynie. Wzięła kolejny głośny gryz.
– Ale jestem pewny, że twoja mama nic nie słyszała.
– No okej, skoro przyniosłeś mi plecak, to chyba…
- Nie! – przerwał Ani w pół zdania – ty nie mogłaś zostać u mię, to ja zostanę u ciebie.
– Oszalałeś?! – zawołała.
– Ostatnio twoja mama o niczym nie wiedziała, teraz też się  nie dowie. Obiecuję.
– No, nie jestem pewna czy to dobry pomysł – powiedziała Ania otwierając Milkę i łamiąc sobie kostkę – Chcesz? – spytała siadając obok Damiana. Ten zaprzeczył.
            Dziewczyna przybliżyła się jeszcze trochę do chłopaka.
            Pachniał lasem. Wyczuwała dęby i buki. Ten uroczy blondyn zawszę pachniał inaczej niż inni chłopcy, którzy używali masę dezodorantów. Ale dopiero teraz Ania poczuła czym pachniał naprawdę. Kora drzew, dębowe liście i śnieg? Czy to możliwe? Spojrzała w jego duże niebieskie oczy, zabłysły tak jak jeszcze nigdy. Dziewczyna patrzyła w nie i czuła, że odpływa. Poczuła dotyk rąk Damiana na swoim karku i na biodrach. Delikatnie kładł ją na poduszki. Potem jego palce zaczęły wplątywać się w jej włosy, głaszcząc jej głowę pochylana w bok. Drugą jego rękę czuła przesuwającą się z jej bioder na udo.  Chłopak jedna ze swoich nóg włożył po między jej. A trzymana przez siebie nogę dziewczyny przybliżył do siebie tak, że jej kolano było mniej więcej na wysokości jego żeber. Zobaczyła jak chłopak zbliża twarz do jej twarzy, potem zamknęła oczy. Niebyła pewna czy jest gotowa, ale jeśli się wycofa chłopak na pewno zrozumie. W myślach usłyszała tylko jedno słowo. Wybacz. Po tym słowie poczuła ukłucie na szyi, gdzieś w okolicy tętnicy. Ale to nie trwało długo już po chwili czuła rozkosz. Namiętność, aż ją rozsadzała. Namiętność, rozkosz, radość te uczucia w niej pulsowały z niewiarygodną siłą. Czuła radość, ale nie tylko swoją, wydawało jej się, że to uczucie dzieli razem z ukochanym, jakby się połączyli. To wszystko było jak narkotyk. Buzujące w dziewczynie uczucia sprawiły, że zemdlała.
            Ania obudziła się ze wschodem słońca. Dziś Damiana też nie było. Dziewczyna od razu spojrzała na lustro, ale nic tam nie było. Położyła się i odwróciła w stronę okna. Podniosła na nie wzrok. W ułamku sekundy znalazła się przy nim i rozwijała karteczkę do niego przyczepioną.
            Żal mi było Cię budzić, następnym razem się pożegnam. KC
                    DL
            Pismo w tym liściku nie za bardzo przypominało pismo Damiana. To wyglądało jakby ktoś ruszał mu rękaw czasie pisania, albo sam się trząsł, a gdzie nie gdzie widać było krople wody rozmazujące atrament. Ale nie miała więcej czasu na rozmyślania, bo mama wołała ja na śniadanie.
            Kiedy już zjadła poszła do toalety umyć się i ubrać. Na sam koniec stanęła przed swoim dużym lustrem, żeby się uczesać. Rękoma splątała włosy w kucyka, już chciała związać je gumką, kiedy na swojej mlecznej szyi gdzieś w okolicach tętnicy (o ile dobrze pamięta z biologii) zauważyła dwie czerwone plamki. Wpatrywała się w nie w lustrze. Wyglądają jak dwie krostki po ugryzieni komara. Ania puściła włosy i dwoma palcami dotknęła tych „krostek”. Nie zaswędziało, ale zabolało. To chyba jednak nie są ranki po komarze. Dotykając je opuszkami palców stwierdziła, że to są już za strupiałe rany. Wyczuwalny był na nich mały, szorstki strupek. Ale przecież wieczorem ich nie było, myślała gorączkowo, nie czułam też żadnego skaleczenia. Zresztą jak mogła się skaleczyć w szyję? Myślała tak chwile, aż stwierdziła, że kompletnie nie pamięta co działo się wczorajszego wieczoru. Za każdym razem kiedy Damian jest u niej w domu nic nie pamięta. W końcu dała sobie z tym spokój, bo przecież nie może spędzić całego dnia przed lustrem. Zaczesała włosy po boku tak, żeby nie było widać jej dwóch strupków na szyi i zeszło do salonu.
            Koło południa kiedy wreszcie udało jej się wymknąć bratu zadzwoniła do Izy, Magdy i Martyny. Zastanawiała się czy wyjawić swój sekret Marti, bo to bardziej była przyjaciółka Izy niż Ani, ale stwierdziła, że jej też należą się wyjaśnienia. A we czwórkę naprawdę dużo przeżyły. Umówiły się na w pół do czwartą na polanie kolo rzeki. Dziewczyna stwierdziła, że pokarze się im w całości. W swoim stroju, z ostrymi akcesoriami o które tak dba. Dlatego miały spotkać się tak późno, żeby nikt nie rozpoznał Ani i nie pomyślał, że jest wariatką.
            Szła lasem brodząc w śniegu. Pada tylko dwa dni a już sięga łydek. Do rzeki musiała iść okrężną drogą, z wiadomych powodów. Kiedy od wciąż powolnie płynącej wody dzieliły ją około dwudziestu metrów powietrze przeszył mrożący krew w żyłach krzyk. Trwał i trwał a Ania stała osłupiona. Przez głowę przebiegły jej najstraszniejsze myśli. Kiedy odzyskała świadomość dziewczyna zaczęła biec ile sił w nogach. Rozległ się kolejny już krótszy, pełen rozpaczy, słychać w nim było bul i przerażenie. Z pośród tego głównego szło usłyszeć inne, krótsze, pełne strachu. Dziewczyna przebiegła przez most, od tego hałasu dzieliła ją tylko mała górka. Jest na jej szczycie. To co ujrzała  sparaliżowała ją, jak jeszcze nigdy.
            W malutkiej dolinie krzyczały trzy dziewczyny. Szczupła blondynka, wysoka brunetka i średnia o kasztanowych włosach. Była też tam dwójka mężczyzn. Wysoki przystojny brunet z burzą loków i zielonymi oczami, były jak błyszczące szafiry widoczne z znacznej odległości. I niski łysy mężczyzna, dużo grubszy i starszy od poprzedniego. Iza stała jeszcze na nogach miotając się i krzycząc w objęciach bruneta. Magda leżała w śniegu krzycząc ile sił w płucach próbując wyrwać się łysolowi. Martyna krzyczała najgłośniej i najdłużej, pomimo, że nie była atakowana. Stała sparaliżowana pod wielką wierzbą. Ania biegła ile sil w nogach. Iza była bliżej, ale Magda bardziej potrzebowała pomocy, kalkulowała w myślach. W końcu stwierdziła, że biegnie do blondynki. Dwa metry przed leżącą parą brunetka skoczyła do przodu, łapiąc łysego z rękę i kark. Wylądowała na nim, szybko oberwał jej prawym sierpowym. Próbował się wyrwać obnażając kły, ale dziewczyna trzymała już w rękach olchowy kołek. Zamachnęła się, żeby wbić mu go w serce, ale na swoich ramionach poczuła żelazny uścisk, który z łatwością podniósł ją i rzucił pięć metrów od leżącego wampira. Brunetka po mimo oszołomienia szybko wstała. Magda pochylała się nad leżącą Izą, a w ich kierunku biegła zapłakana Martyna. Ania rozglądała się za kołkiem, który wypadł jej z ręki. W uszach dudniły jej kroki, coraz głośniejsze, coraz bliższe. Cholera! Gdzie jest ten pieprzony kołek?! Krzyczała w myślach. Spojrzała w lewo i zobaczyła białe błyszczące zęby. Leżała na podłodze i szarpał się z brunetem. Jedna jego ręka przyciskał głowę dziewczyny do podłoża a drugą próbował przytrzymać jej ręce. Jeszcze nie złapaną przez wampira dłonią wyszperała z kieszeni ołowiane naboje i uderzyła nimi mężczyznę. Połowa jakim cudem wbiła się w jego policzek. Upadł obok wyjmując ołów z twarzy. Ania nie miała czasu się podnieść, bo łysy wampir już schylał się w jej kierunku. Dziewczyna kopnęła go z całej siły w brzuch, pochylił się obejmując swój tors. Brunetka szybko się podniosła. Chwyciła kołek który miała przyczepiony do paska. Trzymając go z całej siły uderzyła nim łysolca w twarz. Polane znowu przeszył straszny krzyk. Mężczyzna upadł przodem grzęznąc w śniegu. Łowczyni wbiła mu w plecy kołek. Podniósł lekko głowę, ale zaraz znowu ciężko upadła. Zwróciła się do dziewczyn. Te coś krzyczały i pokazywałaby na nią. Na śmierć zapomniałam, pomyślała orientując się o co chodzi. Odwróciła się. Znowu leżała w śniegu. Wampir wbił końcówki kłów w jej nadgarstek. Dziewczyna wyrwała rękę powodując tym straszne obrażenia. Rozdarte miejsce krwawiło i widać było „żywe” mięso. Brunet od zapachu krwi dostał jakby więcej siły.
            Na dłoni Ania czuła swoją spływającą krew, a na twarz kapała jej czerwona ciecz z poranionej twarzy mężczyzny. Dziewczyna wyrywała się jeszcze chwile, ale traciła siły, a wampir je zyskiwał. Dostała dwa potężne ciosy w buzię i się poddała.
- Nie możesz tego zrobić, co z dziewczynami?- usłyszała w swojej głowię.
- Ale ja nie mogę. – mówiła w myślach
 – Chcesz, żeby je zabił?
 – Nie!
To walcz!!

            Znowu zaczęła się szarpać. Udało się jej wyrwać jedna rękę, ale przeciwnik szybko je pochwycił uderzając ją przy tym w brzuch. Nie… nie dam rady. Zamknęła oczy czekając na śmiertelny cios.


Witajcie :)
Przybywam z kolejnym rozdziałem, mam nadzieje, że się spodobał. Dużo się w nim dzieje i nie wiem czy nie za szybko, dlatego jeśli coś Wam nie pasuje to od razu mówcie (komentujcie) Aha, myślę, że teraz rozdziały będą co 10 dni, bynajmniej jak na razie :D

5 komentarzy:

  1. Rozdział bardzo fajny :) Ja się nie zgubiłam, więc jest dobrze napisany ;] Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Nie przejmuje się, że Ania straciła siły bo na pewno jej nie zabijesz... prawda O_o
    Życzę dużo dużo WENY *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Chwilowo wenę mam, ale bardzo dziękuję :) Faktycznie nie zabije Ani, choć byłoby ciekawie jakby zginęła główna bohaterka, dziękuję za pomysł *.* I cieszę się, że się nie zgubiłaś, bo mi się to raz zdarzyło hihi :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ejj no... przerywać w takim momenciee? ;//a tak wgl to trafiłam na twojego bloga dzisiaj i muszę przyznać ze jest znakomity !;d naprawdę!;d Kiedy next ? Bo nie mogę się doczekać:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jej. Naprawdę ciesze się, że Ci się podoba *.* Nawet nie wiesz jak wiele to dla mnie znaczy, że czytasz i komentujesz :)
      Rozdział pojawi się 20 ~_~

      Usuń
  4. no jestem, przepraszam, że po tak długim czasie po dodaniu rozdziału, ale problemy z internetem :( Rozdział cudowny!! Nie rozumiem jak mogłaś przerwać w takim momęcie?( nie wiem jak to się piszę xD) czekam na nn :D

    OdpowiedzUsuń