Ania
zaspała i bez śniadania biegła po szkolnych schodach do klasy historycznej.
Ledwie zdążyła wejść do niej przed panią Adelą. Siadła do ławki z Damianem
przywitała się i skupiła się na lekcji.
Kiedy
wyszła z klasy po drugiej lekcji Iza z Magdą zaciągnęły ją do toalety.
– Hej, co się
stało? – zapytała zdziwiona.
– Ty nam to powiedz. – powiedziała Iza tonem
świadczącym, że jest zła.
– No właśnie, jesteśmy bardzo ciekawe co masz nam do
powiedzenia – poparła ją Magda, ale w
jej głosie nie wyczuła gniewu, a raczej ciekawość.
- Ale ja
naprawdę nie wiem o co wam chodzi. – powiedziała w obronie Ania.
– Czy ty jesteś złodziejką, albo coś? – Spytały
dziewczyny na raz.
– Że co? Czy wam odbiło? – zapytała zdenerwowana
Ania. Potrafiła zachować spokój kiedy
wszyscy panikowali, ale jeśli chodziło o nią to szybko się denerwowała.
– Nie! – Krzyknęła Iza – Justyna widziała jak biłaś
wczoraj jakiegoś mężczyznę. A gdy upadł zawlokłaś go w pobliski ogródek. –
Skończyła nieco spokojniej Iza. A Anię
zamurowało. Poczuła jak skręcają jej się wnętrzności, gdyby miała jabłko Adama
to pewnie w tym Momocie znalazło by się w jej podniebieniu. Jednego wampira
zabiła w lesie a drugiego na wybudowaniach miasta. Faktycznie tam mieszka
Justyna. A przy tej walce spad jej kaptur z głowy.
– I teraz wszystkim mówi, że jesteś dilerką, albo
złodziejką – dodała Magda. O Boże ona mnie widziała, pomyślała Ania. Teraz
dopiero dochodził do niej sens słów jakie wypowiadały dziewczyny. –
Wiedziałabyś o tym gdybyś na przerwach widziała coś poza swoim przystojniakiem.
– Skończyła Magda.
– Ale jej nie wierzycie, prawda? – Spytała niepewnie
Ania.
– Same nie wiemy co mamy sądzić – stwierdziła Iza –
traktujemy cię jak przyjaciółkę, a ty masz przed nami pełno tajemnic. W nocy
nie odbierasz telefonu, a wczoraj nigdzie cię nie było. To co my mamy sądzić?
– Traktujecie mnie jak przyjaciółkę? – spytała
dopiero po chwili Ania.
– Tak a co ty
myślałaś?
– Ja… Nic. Ale jednego jestem pewna, nie jestem
dilerem i z nikim się wczoraj nie biłam – powiedziała Ania nie mijając się
całkiem z prawdą. Ale jeśli wszyscy uwierzyli Justynie to teraz będzie miała
jeszcze gorzej w tej głupiej szkole niż przedtem. – I co ja mam teraz zrobić?
Jeżeli wszyscy jej wierzą to mnie znienawidzą, a jeśli powiedziała to policji?
– spojrzała na dziewczyny a te się uśmiechnęły.
– Tym się nie
martw - stwierdziła Iza. I zaraz
wtrąciła się Magda.
– Nikt jej nie wierzy. Przecież wiesz że nie jest
zbyt lubiana.
- Więc nie będę miała przekichane? – spytała Ania.
– Nie. – dziewczyny się roześmiały i z uśmiechem
wyszły z łazienki.
Kiedy Ania
siedziała w ławce już na czwartej lekcji
spojrzała na siedzącą samotnie Justynę. Minę miała oburzona i nadętą. Pewnie
już nikt nie chce jej słuchać, pomyślała, dobrze, że to się tak potoczyło. I skupiła
się na chemii.
Kiedy
wracała do domu myślała o Justynie, pewnie musiała przeżyć szok. W sumie
widziała morderstwo. Ale, żeby od razu mnie oczerniać. Do szła do domu i
pierwsze co rzuciło jej się w oczy to srebny samochód, chyba mercedes. Czyżby
mieli gości?
Weszła do
domu i od razu skierowała się do salonu. Na siwej trzyosobowej kanapie i dwóch
fotelach do kompletu kontrastującymi z
niebieskimi ścianami siedziała mama, ciocia Margaret z wujkiem Jonem i córką Julią. Mieszkali w Anglii dokładniej
w Londynie , więc z powodu odległości dzielącej stolice Wielkiej Brytanii z
Zabrzeżem w której mieszkała Ania bardzo
rzadko przyjeżdżali w odwiedziny. Przywitała
się z ciocią i wujkiem, a na sam koniec podeszła do Julii. Nigdy jej nie
lubiła, ale trzeba przyznać, że wyładniała. Proste czarne włosy sięgające
ramion, duże brązowe oczy, i opaloną na jasny brąz skórę. Dużo schudła,
pomyślała Ania, bo pamiętała ją jako pulchną niską dziewczynę. Do tego
strasznie zarozumiałą. Teraz chyba nawet urosła. Przeszyła ją wzrokiem. Nie,
nie urosła, po prostu założyła szpilki. Jej różowa sukienka podkreślała
szerokie biodra. Idealny przykład kobiety o figurze gruszki.
– Hej -
powiedziała zarozumiałym tonem. Nic się nie zmieniła, pomyślała Ania. –
Miło cię znów zobaczyć.
– Tak, ja też się cieszę – powiedziała Ania z
wymuszonym uśmiechem.
– Przyjechali na tydzień. Julia będzie spala z Toba
w pokoju – wtrąciła się mama by przerwać to chłodnę przywitanie – Mam nadzieje,
że to nie kłopot?
- Nie bardzo się cieszę. – odpowiedziała sztucznie
na pytanie matki. – Idę przygotować jej miejsce – i wyszła
Kiedy
weszła do pokoju potknęła się o walizkę leżącą na podłodze i prawie upadła.
Cholera, pomyślała. W pokoju stały trzy durze, różowe walizki, i oczywiście nie
mogła ich ułożyć, prowadziła dalej swoje myśli, ale skoro przyjechała na
tydzień to po co aż trzy walizki? No cóż będę musiała wytrzymać ten tydzień z
nią mam nadzieje, że nie będzie taki zły.
W piątek po
lekcjach Ania umówiła się z Izą, Magdą i Martyną na imprezę, żeby się trochę
wyluzowały, zanim rozpocznie się sterta prac domowych i sprawdzianów które
„muszą przerobić” przed końcem pierwszego półrocza. Miał się z nimi zabrać
Damian ale musiał gdzieś pojechać więc szykowały się same. O siódmej wieczorem
wszystkie stroiły się w ciemno fioletowym, nienagannie uporządkowanym pokoju
Ani. Kiedy Julia tam była ciągle cos krytykowała. O ósmej stanęły przed
lustrem. Idealne makijaże i stroje. Iza w małej czarnej i butach na lekkim
obcasie co sprawiało, że jej długie nogi wyglądały jeszcze zgrabniej niż zwykle.
Włosy spięła w z pozoru elegancki kok, ale go trochę roztrzepała. Magda włosy
zostawiła luźne tylko jasną grzywkę spięła do tyłu. Różowe szpilki idealnie
pasowały do luźnej niebieskiej sukienki.
Tylko w pasie przewiązana grubym jasno różowym pasem podkreślającym jej wcięcie
w tali. Martyna miała kremową, najprostsza sukienką z nich wszystkich, ale
pasowała idealnie. Pas w tali pokazywał jej walory, ale zakrywał krągłe
kształty. Z boków głowy wzięła włosy i spięła je, a resztę zostawiła luźną.
Ania miała czerwoną sukienkę, przylegającą do jej ciała, a rękaw był tylko na
jednym ramieniu. Czerwone szpilki, odrobinę jaśniejsze od sukienki. A włosy
grubymi falami opadały na jej ramiona i plecy. Były gotowe, wsiadły do
samochodu Izy i pojechały na dyskotekę.
Kiedy
weszły Glowy się za nimi odwracały. Naprawdę przykuwały uwagę. Tańczyły, śmiały
się flirtowały i w końcu, już po długim czasie, się wyluzowały. Bawiły się
świetnie tracąc poczucie czasu. Ale Ania zaczęła czuć się dziwnie i namówiła
koleżanki, żeby wrócić do domu. Szły już po samochód, który zostawiły na
pobliskim parkingu, kiedy zaczął wiać silny wiatr. Uczucie było jakby ktoś
policzkował je lodem. Zrobiło się ciemno i zimno. Wszystkie lampy zgasły,
pozostawiając je w Egipskich ciemnościach. Przestraszone dziewczyny złapały się
za ręce.
– Nie ruszajcie się! – krzyknęła Ania – Jak dam wam
znak to uciekajcie!
– Ale co się
dzieje!? – Zawołała przerażona Martyna.
– Otaczają cię bardzo dziwne rzeczy, wiesz? –
Odezwała się Iza głosem nie należącym do niej. Ochrypłym i gardłowym. Wszystkie
spojrzały na nią, ale nie zdążyły nic powiedzieć. Wiatr przestał wiać zrobiło
się cicho. Jak w grobie, pomyślała Ania.
– Lepiej tak nie mów – mroźny gruby głos odbijał się
echem w głowie dziewczyny. Brunetka wyczuła też aurę, mroczna i potężną. Siłę
tak wielka i mroczną. – Wróciłem, żeby pokazać co to potęga. – I nagle wszystko
minęło, zapaliły się światła, wiał lekki wiaterek i zrobiło się cieplej. Klaus,
pomyślała Ania, co on…
- Co to do
diaska było? – Zapytała Magda.
– Idźmy już
do samochodu, proszę – mówiła prawie płacząc Martyna.
– Tak powinniśmy wracać – stwierdziła Ania.
Poszły do
samochodu i szybko wracały do domu. Najpierw Iza odwiozła Ania, zanim ta
wysiadła zwróciła się do koleżanek.
– Nie otwierajcie nikomu drzwi, nie zapraszajcie
nikogo obcego do domu, najlepiej nigdzie nie wychodźcie przez weekend. Rozumiecie?
– Tak. – Odpowiedziały chórem.
– Ale dlaczego? – zapytała Iza , a jej zielone
tęczówki rozszerzyły się.
- Na razie nie mogę powiedzieć, może kiedyś wam
wyjaśnię. Ale na razie musicie przestrzegać tego co wam powiedziałam. Proszę –
zakończyła błagalnym tonem, czekając na odpowiedź.
– Dobrze –
powiedziała w końcu dziewczyna – Ale liczę, że kiedyś to wyjaśnisz –
powiedziała to stanowczo jakby chciała jeszcze dodać „albo sama to z ciebie
wyduszę”
– Obiecuję – przyrzekła Ania i wyszła z samochodu.
Patrzyła jak
pojazd skręca i weszła do domu. Wszyscy już spali. Skierowała się do swojego
pokoju, Julia też spała. Ciekawe jakby ona dziś zareagowała? Dziewczyna opukała
się, przebrała i położyła na materac, na którym zmuszona była spać. Spojrzała
przez okno nic za nim nie było, odbijało się tylko światło pobliskiej latarni.
Zasnęła. Przyleciała sroka, obserwowała brunetką w czasie snu. Patrzyła na jej
szyje i blade dłonie, tam gdzie ciągły się największe żyły. Ptak spojrzał na
wschodzące słońce i odleciał.
No i kolejny rozdział. Cieszę się, że czytacie, bo to widać. Dziękuję. Kolejny rozdział i nowa dziewczyna, myślę, że parę dziewczyn się ucieszy *.*
No i kolejny rozdział. Cieszę się, że czytacie, bo to widać. Dziękuję. Kolejny rozdział i nowa dziewczyna, myślę, że parę dziewczyn się ucieszy *.*
Fajny rozdział w końcu zaczeło się coś dziać :) oby tak dalej
OdpowiedzUsuńRozdział fajny, ale nie rozumiem o co chodzi z tym wychodzeniem w weekend?
OdpowiedzUsuńJa się cieszę xD
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, tylko miałaś usunąć ten fragment wyglądu takiej jednej!!! ;o xD
Ciekawa jestem, czemu Damian nie pojawił się na imprezie. Ta sama hipoteza - jest tym wampirem.
Ja prdl, Klaus!! ;o Z tą potegą to sb chyba jaja robi ;o xD
Haha, dziewczyny się wyluzowały, imprezka, flirt ( swoją drogą, ciekawe czy coś z tego wyniknie xd) po prostu, chill out :D
Ta Julia to serio jakaś dziwna O.o xd No ale wyjedzie, Bogu dzięki xd
Aha, i do poprzedniego kom: Ania zabroniła dziewczynom wychodzić w weeekend, ponieważ Klaus wrócił, i mógłby dziewczynom coś zrobić itd, itp.
No, buźka! :*