czwartek, 1 stycznia 2015

Rozdział XXII



            - Nic nie widziałam, nic nie słyszałam. – odezwała się Ania zanim zrobił to podchodzący do niej funkcjonariusz policji.  – Po fajerwerkach wszyscy usłyszeli krzyk i pobiegli w stronę łazienek. A potem zobaczyłam tą… - zatrzymała się szukając odpowiedniego słowa jednak nic nie przychodziło jej do głowy. W końcu zdecydowała się na najbardziej młodzieżowe i puste stwierdzenie – Masakrę.
            Była na siebie zła. Wręcz wściekła. Przyjechała tu, aby bronić ludzi, a dopuściła do prawdziwej rzeźni. Ta wilka plama krwi, czuła ten miedziany nieco słodkawy zapach. Gdy zamykała oczy wciąż widziała głowę Justyny w umywalce. Te zawsze zarozumiałe, wesołe oczy, stały się całkowicie puste. Zawsze żarzący się błękit wyglądał jak woda z kałuży.
Gdyby umarła w innych okolicznościach, Ania na pewno by tak nie rozpaczała, ale Justyna zginęła prze nią. To ona nie dopilnowała by wszystko było w porządku. To ona nie wytropiła Klausa przed ta katastrofą. To ona nie wyczuła żadnego innego wampira. To ona się spóźniła…
- Wiem, że jesteś w szoku – powiedział policjant łapiąc ja za ramie i lekko nim potrząsając. – Ale musisz nam pomóc. To ty pierwsza dotarłaś na miejsce zbrodni?
- Tak, zrobiło mi się zimno i zaczęłam szybciej wracać z pokazu sztucznych ogni.
- Nie zauważyłaś, żeby ktoś wychodził, albo kręcił się w środku a nie na zewnącz?
- Nie.
- No cóż… więc dziękuje. – powiedział i odszedł do kolejnej dziewczyny znajdującej się w pobliżu brunetki. Ta była znacznie bardziej roztrzęsiona.
            Ania, Magda, Iza i Martyna siedziały w pokoju Łowczyni czekając na przybycie Damiana. Bal został zamknięty zaraz po tym strasznym morderstwie. Policjanci ciągle spacerowali po salach, badali miejsce zbrodni. Więc Ania nie miała jak dostać się do łazienki, aby sprawdzić, poszukać jakiś dokładniejszych poszlak, które dla funkcjonariuszy wydały by się zbędne.
Coś zastukało w szybę, a Marti aż podskoczyła. Na parapecie stała ogromna sroka i patrzyła na nie przenikliwe ciemno niebieskimi oczami. Ania podeszła do okna i otworzyła je. Ptak wleciał do środka już w locie powiększając się, kształtując. Damian miękko wylądował na podłodze. Dziewczyny patrzały na niego przerażone z lekko rozchylonymi ustami.
- Dziękuje, że im nie powiedziałaś – odezwał się do Ani a potem pomachał dziewczyną uśmiechając się sztucznie.
- Miałeś pilnować. Miałeś zadbać, żeby te wampiry niebyły zbyt blisko ludzi! – naskoczyła na niego od razu Łowczyni.
- Zabiłem ich trójkę! – Krzyknął choć nie powinien, wiedział, że nie powinien. – Przepraszam, że nieładem sobie rady z Klausem i pozostałą dwójką. – dodał sarkastycznie.
- Czy ty jesteś… - zaczęła Iza wtrącając się w rozmowę.
- Tak jestem wampirem. Pokazać ci kły, a może od razu je w ciebie wtopię?
Chłopak był wściekły. Nie na Anie, która naskoczyła na niego zupełnie bez powodu, ale na siebie. Nie udało mu się ochronić jej, jej przyjaciółek. Nie zrobił nic, aby znowu zbliżyć się do swojej ukochanej. Myślał też, że kiedy napisała do niego SMS-a, żeby przyszedł chce się z nim pogodzić. Miał już nadzieje, która zgasła gdy zobaczył wszystkie cztery dziewczyny.
Był o to wściekły i czuć to było przez powiew jego mocy w pokoju. Dziewczyny się wzdrygnęły, no oprócz Ani. Kto by się spodziewał?
- Nie krzycz na nie! – odezwała się brunetka, karcąc blondyna. – Przejdźmy do rzeczy. Chce cię prosić o pomoc – westchnęła. Nigdy nie prosiła o pomoc w takich sprawach. – Jesteś bardziej doświadczony niż ja. Chciałabym, żebyś obmyślił plan ataku na Klausa.
- Ataku? – zapytał nie wierząc, że ona to powiedziała. – Czy ty zwariowałaś? On cie za bije. A ja.. ja nie mogę cie stracić – dokończył szeptem, ale był pewny, że to dosłyszała.
- Tak, a jeśli się nie mylimy mamy 113 dni. - powiedziała nie zwracając uwagi na jego słowa, jednak coś ukuło ją w serce.
- Myślę, że w jego wypadku to nie są dni… obawiam się, że to godziny.
- To znaczy, że mamy tylko cztery dni. – powiedziała zawiedziona Magda – Wampir pewnie będzie chciał walczyć o północy.
            Resztę czasu spędzili na obmyślaniu planu. Każdy dał coś od siebie, choć Damian najwięcej, bo na większość pomysłów dziewczyn uśmiechał się wymownie. Martyna wykazała się tu trzeźwym umysłem. Nikt nie znał jej od tak bojowej strony.
Broń mieli. Trzeba ja będzie tylko przynieść ze schowka w piwnicy. Ania z Damianem zajmą się Klausem i jego wampirami, a dziewczyny spróbują przywrócić Agatę na właściwą stronę. To może się udać, ale będą potrzebowali pomocy.
Podczas pracy Damian zerkał co jakiś czas w kierunku Ani. Dobrze byłą ją mieć znów przy sobie. Czuł i jej wzrok na swoim ciele. Pragnął jej. Już nie tylko krwi, pragnął jej ciała. Chciał przytulić ja do siebie. Pocałować. Chciał robić na co nie pozwalał sobie kiedy jeszcze byli razem. Wiedział, że brunetka czuła się lekceważona, niepotrzebna, kiedy nie pozwalał się przytulać, kiedy stronił od jej dotyku. Ale tak strasznie się bał, że zatopi swoje spragnione kły w jej żyłach.
- Czy twoje serce bije? – Spytała Magda Damiana, kiedy już wychodziły z pokoju Ani.
- Nie. Przestało kiedy straciłem najcenniejszą rzecz w moim życiu.– powiedział spoglądając na stojąca w drzwiach Anie.
Magda skinęła głową dając znać, że zrozumiała. Wyszły. Brunetka odprowadziła je do drzwi, żegnając się z przyjaciółkami. Wsiadły do samochodu Izy i odjechały.
Dziewczyna wróciła do pokoju i zastała tam siedzącego na jej biurku blondyna.
- Nie mogę tak po prostu wyjść – powiedział schodząc z mebla. – Potrzebuje cie. Proszę, nie przekreślaj tego co było między nami. Wiem, że jeszcze coś do mnie czujesz. Słyszę przyspieszone bicie twojego serca – rzekł kładąc dłoń na jej piersi.
Ania nie wiedziała co zrobić. Kochała go. Szczerze go kochała i trudno było jej siedzieć koło niego i nie dotykać go, po mimo, że zawsze lekko się odsuwał. Nie myśleć o nim jako jej chłopaku. Ale co jeśli nie ma dla nich przyszłości. Co jeśli ona zabije go, albo on ją jeśli nie będzie mógł się powstrzymać i zacznie pić jej krew? Sam zabrał ją kiedyś do kina i pokazał jak kończą się takie związki. To on pokazał jej ich czarną przyszłość.
- Ja… Damian, a co jeśli nie ma dla nas przyszłości? Co jeśli życie chce, żebyśmy byli wrogami?
- A co jeśli chce nas połączyć? Może jesteśmy dla siebie stworzeni. Ty, aby wprowadzić spokój i dobroć w moje życie, ja aby pokazać ci czym jest nieśmiertelność.
- Damian ja… - Nie wytrzymała, rzuciła się w jego ramiona. Obieła go i czuła jego dłonie ściskające jej plecy i miękkie pocałunki na ramieniu.
Zatopiła się w jego pocałunku wplątując palce dłonie w jego włosy. Jej pokój przestał istnieć. Liczyła się tylko Ania i Damian. W jej umyśle eksplodowały wszystkie wspomnienia z nim. Czuła jakby się unosiła. Uczucie ich szczęścia, miłości przepełniało ich ciała i umysły.
Ania poczuła na języku coś ostrego. A zaraz potem w jej podświadomość wdarł się głos chłopaka Przepraszam. Ania uśmiechnęła się.
- Czy zostaniesz moją dziewczyną? – zapytał kiedy oderwał się od jej malinowych ust.
- Nie odtrącisz mnie już więcej? – odpowiedziała pytaniem na pytanie. – Wiem, że pewnie trudno było ci przy mnie wytrzymać, ale obiecaj, że znajdę pocieszenie w twoich ramionach. – kiwnął głową i ona zrobiła to samo. Niema przysięga ich wieczności.
 – Już na zawsze?
- Zostanę jeszcze dłużej jeśli ci się nie znudzę. – odparła z uśmiechem.
Znów ją pocałował. Tym razem delikatniej, ale przesłał w ten pocałunek całą swoją miłość do tej bladej brunetki, w której zakochał się widząc ją w ciemną noc na drzewie.
- Damian… - zaczęła dziewczyna nieśmiało – Jeśli chcesz… ja chce – zatrzymała się myśląc co powiedzieć jak to wyrazić. Blondyn już wiedział o co chodzi. Przepełniła go radość i podniecenie. Ale czy to na pewno jest bezpieczne? Nie chce jej skrzywdzić. – Kocham cię.
- Jesteś pewna? Nie chce, żebyś robiła to ze względu na mnie.
Wiedział, że to wymaga z jej strony złamania wielu zasad. Poniżenia ze strony łowczyni. I odwagi.
- Wtedy to było wspaniałe uczucie – powiedziała zbierając włosy z ramion i przenosząc je na plecy.

            Chłopak z uśmiechem podniósł ją łapiąc za plecy i nogi. Pocałował w czoło idąc do jej łóżka. Siadając spojrzał na nią z uśmiechem, odwzajemniła go przytakując. Pochylił się nad nią i zatopił kły w jej żyle. Słodka, życiodajna krew zaczęła napływać do jego ust. Przesłał jej swoje myśli. Pełne miłości, szczęścia i podziękowań.

~*~
Hej Misie :)
I jak domyślaliście się, że to Justyna? Cieszycie się, że nasi bohaterowie do siebie wrócili? I jak myślicie, spędzą z sobą wieczność, czy Klaus coś namiesza?

Jak pewnie zauważyliście, informacje o nowym rozdziale znajdziecie w "Aktualnościach". niestety nie daje rady dodawać rozdziałów regularnie, a tak przynajmniej będziecie mieli jakąś informacje.
To do następnego Kochani :*

Proszę o komentarz :)

1 komentarz:

  1. Zapraszam do mnie na prolog i 1 rozdział.
    Zależy mi na twojej opinii
    http://demony-13.blogspot.com
    Przepraszam za spamowanie tutaj, ale bardzo mi zależy na opinii innych (prawdziwej opinii)

    OdpowiedzUsuń