Święta, święta i po świętach.
Każda z dziewczyn
starała się by wszystko wyglądało tak jak zwykle, bez niepotrzebnych smutków.
Dzień przed Wigilią ze
szpitala wyszła mama Izy. Dziewczyna była bardzo szczęśliwa. Z kobietą było już
wszystko w porządku. Towarzyszyły jej tylko nocne koszmary, wciąż krzyczała
imię Klausa i Ani, ale coraz ciszej. Personel szpitala załatwił jej najlepszego
psychologa, jakby to miało coś pomóc. Tak więc brunetka z matką spędziły święta
w rodzinnym domu Ani.
Oczywiście nie obyło
się bez niespodzianki od Klausa.
Ania i Iza wygnane spać po świątecznym
maratonie filmowym wspinały się po schodach. Brązowooka otworzyła drzwi od
swojego pokoju, a na dziewczyny zawiało mroźnym wiatrem. Brunetki ostrożnie weszły
do pokoju i zapaliły światło. Okno było zamknięte… Iza podeszła do parapetu na
którym były umieszczone dwie paczuszki mała i większa. Zielonooka chwyciła tą
malutką i otworzyła.
-
To chyba od Damiana – powiedziała wyjmując z pudełeczka srebrny naszyjnik z małym
niebieskim wisiorkiem. Z lapis-lazuri.
Ania
podeszła i chwyciła go do ręki by upewnić się czy na pewno. Było to małe
serduszko wyrzeźbione w tym kamieniu. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego
Jednak
nie było żadnego liściku.
-
Jest jeszcze ta – odezwała się Iza, wskazując na większą paczkę.
Ania
wzięła ją do ręki. Przylepiona była karteczka Dla moich kochanych dziewczyn. Brunetka nie rozpoznała pisma choć już
je gdzieś widziała.
Otworzyły
wspólnie paczkę. W środku był list i zawiniątko w chusteczce. Iza do ręki wzięła
liścik.
W ten zimowy wieczór przesyłam wam zimne paluszki na dowód mojego
niezadowolenia, że jeszcze żyjecie. Możecie współczuć tej wiedźmie.
Wciąż
na Ciebie czekam, moja droga Łowczyni.
Do szybkiego zobaczenia kochane
Klaus
-
Zimne paluszki? – zapytała przestraszona Iza po przeczytaniu tekstu.
Ania
rozwinęła zawiniątko i zamarła. Zielonooka spojrzała na zawartość i
zwymiotowała prosto do pudełka.
Zawartość
chusteczki stanowiły dwa palce wskazujące, kciuk i ucho… Człowieka. Prawdopodobnie
kobiety, ponieważ paznokcie pomalowane były na czerwony kolor.
Brązowo
oka wrzuciła prezent do pudelka z wymiocinami koleżanki i wybiegła znim, żeby
jak najszybciej wyrzucić je do śmieci.
Nie
zastanawiała się czyje to palce. Co zrobią śmieciarze kiedy znajdą to w
pojemniku na śmieci. Nie obchodziło jej to. Ale wiedziała, że Klaus poszwa się znacznie
za daleko. Trzeba jak najszybciej stoczyć ostateczna bitwę.
Damian nie odzywał się przed świętami, ani po świętach,
wyłączając z tego prezent. A Ania czuła dziwne ukucie w sercu za każdym razem
jak patrzała na wisiorek. Z jednej strony wolała nie utrzymywać z nim kontaktu,
ale jednak jej go brakowało. Pomimo tych wszystkich przytłaczających spraw
czuła pustkę w sercu i umyśle. A wszystkie rozmowy w jakich uczestniczyła
dotyczyły balu co przytłaczało ja jeszcze bardziej. Rozmawiały o tym dziewczyny
w ostatnim tygodniu szkoły, mówiła o tym jej mama…
Sobota tez mijała
zdecydowanie za szybko. Wstała wcześnie obudzona przez brata, ale godzina
siedemnasta też przyszła bardzo wcześnie. Przyjechały Magda, Marti i Iza.
Wszystkie jak zwykle przygotowywały się u niej w domu.
Martyna przebrała się w
Kleopatrę. Biała tunika po kostki z rozszyciem na boku tak, że gdy szła jej
noga była widoczna. Złocisty gruby pas w tali i ogromny, zapewne ciężki,
kwadratowy łańcuszek. Ostry dość specyficzny makijaż. A na głowę położyła coś w
stylu korony zrobionej z czegoś podobnego do złotych węży, ale jak to było
zrobione nie chciała zdradzić.
Magda wyglądała jak królowa
Śniegu. Biała dość obszerna suknia z cekinowymi wzorami na gorsecie. Bez zbędnego
makijażu, tylko pojaśniła cerę. Włosy ułożyła w eleganckiego koka. Na czubek
głowy położyła jeszcze srebrny diadem. Objechała za nim pół miasta.
Iza przebrała się za zombie. Blada twarz, krwisto
czerwona szminka znajdująca się dużo ponad ustami i czarne kreski wyglądające
jak łzy. Luźna biała bluzka która lekko poplamiła czerwona farba w spreju, czarna
spódnica i dość dziurawe czarne rajstopy.
Ania miała przedstawiać
śmierć. Długa czarna suknia obszywana koronkami. Gorset był bez rękaw, ale na to
ubrała czarne koronkowe bolerko. Czarne szpilki na platformie. I jej peleryna
łowczyni.
Ponadto jednak do
jednego z ud przymocowała pasek do którego przyczepione miała dwa kołki, nuż i
pistolet naładowany jesionowymi nabojami.
Szła tam pilnować ludzi
przed Klausem a nie się bawić
~*~
Witajcie :)
Przepraszam za spóźnienie, ale ciągle mam problemy z komputerem, a do tego jeszcze doszedł internet. jestem odcięta od świata. Dziś w ogóle zaczął działać choć strasznie opornie... Nie wiem czy to sieć coś naprawia, czy komputer źle odbiera, a może jeszcze jakieś inne gówienka.
Stwierdziłam, że nie będę opisywać Świąt, bo było by to dość nudne, mam nadzieje, że nie macie nic przeciwko temu.
No to zmykam.. Do zobaczenia :*
P.S. Nie wiem czy rozdział na pewno będzie 30.11, ponieważ nie mam pojęcia jak długo będzie działał internet. za jakiekolwiek opóźnienia już teraz najmocniej przepraszam :}