Witajcie! :) Chcę złożyć najserdeczniejsze życzenia wszystkim Czytelniczkom z okazji Dnia Kobiet. Pełno słodyczy róż i co tam wam jeszcze do głowy przychodzi <3 Rozdział dedykuję Wam.
Dziś
też do szkoły jechała z Damianem. I znów mieli spędzić ze sobą cały dzień, ale
odmówiła mówiąc, że mama jej potrzebuję. Chłopak sposępniał, wiedział, że Ania
kłamie on znał prawdę. Pełnia. Ale nie pozwoli na to, nie może do tego
dopuścić, nie wie jeszcze jak, ale nie pozwoli jej pójść.
Po fizyce dziewczyny zebrały się w małej
grupie i zaczęły plotkować. Ania przysłuchiwała się rozmowie, ale nie udzielała
się zbyt często. Agata o ciemnych, prawię czarnych długich włosach i zielonych
oczach z jasną karnacją twierdziła, że ma nadprzyrodzone moce, a jej babcia
widziała duchy i przepowiadała z ręki.
–Ale to niemożliwe – stwierdziła Martyna – I
niedorzeczne.
– No wiem – odparła Agata podekscytowana – Ale mam
sny które po jakimś czasie się spełniają. A Tobie przepowiedziałam, że
dostaniesz grypy na czas jakiegoś ważnego wydarzenia – zwróciła się do Marti –
I nie poszłaś na randkę z Liamem, bo miałaś gorączkę. – dziewczyna się zaczerwieniła.
– To jeszcze o niczym nie świadczy – powiedziała
któraś z dziewczyn.
– A ja uważam, że mam te nadprzyrodzone moce.
– Ojej, naprawdę?? – Powiedziała z ironią Iza – Oj,
to straszne – Agata odpowiedziała jej krzywym grymasem. Takie właśnie były jej
reakcje, kiedy ktoś przejmował się czymś co ją kompletnie nie obchodziło, albo
nie miała na ten temat bladego pojęcia. Ironicznie traktowała wszystkich i nie
obchodziło ją co czuje ta osoba. Najważniejsze były tylko te sprawy które ją
interesowały. „Terroryzowała” tak wszystkich. Ania nie lubiła w niej tego i
może to właśnie decydowało o tym, że nie uznawała jej za przyjaciółkę.
Rozmyślenia przerwał głos Magdy.
– Ja w to nie wierze. Przykro mi Aga.
– A ja ci wierzę – wtrąciła się wreszcie Ania.
Wszystkie spojrzały na nią z zdziwioną miną. Tylko Agata miała oczy dziękującej
dziewczynki.
– Ohh, naprawdę – powiedziała znów Izka
– No dobra,
ale zgadnijcie co się stało?! – Spytała Magda. Nie czekając na odpowiedź dodała
– Dostałam główną role w „Romeo i Julia”.
– Naprawdę? Gratulacje! – zawołała Martyna pełna
podziwu.
– Ja się nie zdziwiłam – odparła – stwierdzili, że
byłam najlepsza w całym dwu dniowym przesłuchaniu. No, ale ja… - No tak ja, ja
i ja, pomyślała Ania to z kolei mega negatywna cecha poukładanej i naprawdę
mądrej Madzi. Wszystko musiało się kręcić wokół niej. Każdą rozmowę
przeinaczała tak, aby rozmawiać o niej. Można z nią szczerze porozmawiać, ale i
tak dawała przykłady z własnego życia. I Iza, i Magda były dobrymi koleżankami,
ale miały tez negatywne cechy. Zresztą jak każdy, nikt nie jest idealny.
Najważniejsze, że można z nimi porozmawiać. O wszystkim. Tym bardziej, że w
końcu będzie musiała powiedzieć im kim jest naprawdę. I naglę się „obudziła”
kiedy przez przypadek popchnął ja Kacper wchodząc do otwartej już klasy. Siadła
w ostatniej ławce razem z Damianem i usłyszała swoje imię.
– Ania! Hej! – To Kacper krzyczał do niej z drugiego
końca klasy, próbując uciec przed dziewczynami z równoległej klasy, które
jakimś cudem dostały się za nim do klasy fizycznej. – Zostawcie mnie, jestem
zajęty! Idźcie na lekcje! – Przeklął pod
nosem.
Tak. Ten
chłopak był przystojny. Ciemna karnacja,
czarne włosy z grzywką opadającą na jego duże zielone oczy które miały piękne
dłubie rzęsy. Aż szkoda ich dla chłopaka. Twarz z pięknymi kośćmi policzkowymi
i gładkie lice. Naprawdę zasłużył na miano Króla Jesiennego Balu czy Szkolnego
Przystojniaka (według szkolnej prasy). Więc naprawdę nie mógł się odgonić od
dziewczyn. A jego śnieżno biały uśmiech przyciągał ich jeszcze więcej.
– Boże… To jest straszne – przysunął sobie krzesło z
pobliskiej ławki przez co jakiś chłopak zamiast na krzesło boleśnie upadł na
pupę. Ale Kacper udawał, że tego nie zauważył. – Zostaniesz dziś godzinę, albo
dwie dłużej w szkole? Kompletnie nie kapuje bioli. masakra, kto w ogóle wymyślił taki przedmiot?
– Godzinę. I ani chwili dłużej.
– No dobra zawsze coś. – Uśmiechnął się pokazując
białe zęby.
– Hym hym. Ja nie mam nic do powiedzenia? – Odezwał
się Damian – Skąd mam wiedzieć, że nie chcesz mi poderwać dziewczyny? – Wskazał
na niego palcem mrużąc oczy.
–Oh… Nie
wygłupiaj się głuptasie – zaśmiała się Ania.
– To jesteśmy umówieni – powiedział wstając mulat.
Weszła Mucha, bo tak wszyscy nazywali nauczycielkę fizyki, i zapadła cisza.
– Czemu jesteś taka spięta? – Spytała mama
– Ja? Czemu tak uważasz? – Odpowiedziała pytaniem
Ania – wydaje ci się. –mama spojrzała na nią badawczym wzrokiem. Jak niby mam
być rozluźniona, pomyślała, a jeśli na zebraniu będzie Klaus? Na pewno mnie
wyczuję.
Ania już cała na czarno sięgała po swoją
pelerynę i aż podskoczyła kiedy ktoś zapukał w okno. Odwróciła się i zobaczyła
błysk błękitnych oczu i białe zęby, dopiero po chwili w ciemności ujrzała
zarumieniona twarz. Damiana! Podbiegła do okna i otworzyła je.
-Co ty tu robisz? – zawołała
- Hej, kochanie – uśmiechnął się nie zwracając uwagi
na jej pytanie – Mogę wejść? – Spytał wciąż się uśmiechając.
– No… No dobra wejdź – powiedziała i gestem go
zaprosiła. Wchodził pomału jakby się czegoś obawiał, a Ania powtórzyła pytanie
– Co ty tu robisz?
– Stoję – odparł, ale widząc, że dziewczyna się
denerwuję dodał – Stęskniłem się.
– Widzieliśmy
się zaledwie pięć godzin temu.
– O pięć godzin za długo.
– Ale ja nie mogę… Ty nie możesz tu być! –
Powiedziała zdenerwowana. Dziś to na pewno się spóźnię, pomyślała.
– Nie martw się, postaram się być cicho, żeby twoja
mama nie słyszała – uśmiechnął się, jego oczy wpatrzone w szyje dziewczyny
zabłysły.
– Co ty do cholery masz na myśli?! – Prawię
krzyknęła Ania. Damian złapał ją w tali podniósł i delikatnie położył na łóżko. Dziewczyna nie
mogła się ruszyć. Blondyn musnął jej szyję. Brązowooka ścisnęła powieki i wtedy
chłopak zaczął ją łaskotać. Brunetka w
lekkim szoku nawet się nie zaśmiała. Doszło do niej co robi chłopak dopiero
kiedy spojrzał na nią lekko zażenowany, że się nie śmieje.
– Nie masz łaskotek?
– Nie. Nie zawszę – odpowiedziała rozluźniając się
powoli.
– Aaa, szkoda – powiedział kładąc się obok niej. Po
chwili, ostrożnie przytuliła się do niego. Nie odepchnął jej. Coś miała zrobić,
gdzieś pójść, ale gdzie? Wie, że chwile tak leżeli, a potem nagle urwał jej się
film. Po tym momencie nic nie pamiętała z tego wieczoru. A sroka z jej parapetu
obserwowała ją i kruka na gałęzi brzozy.
Fajny rozdział!! :) Życzę nad tchnienia ^^
OdpowiedzUsuń